Wejście jubileuszowe do Ptasiej Studni - dno Studni Flacha.
Uczestnicy: Leszek i kompania - Ania, Damian, Grzesiek, Krzysiek i Zbyszek.
15 lipca 2023 r.
05 lipca 2023 r.
Południowo zachodnia ściana Gerlacha, Droga Kadilak, trudności VI+
Bogusław Szczerba and Paweł Orawiec.
26 06 2023.
Warunki pogodowe pozwoliły podziałać w rejonie Morskiego Oka, zespół Janusz Kułach, Boguś Szczerba: Niżna Lalkowa Szczerbina -Niżni Żabi Mnich czyli grań Żabiej Lalki, długa grań w dolnej części mało chodzona.
Augustová V+ drogą położoną w bezpośrednim sąsiedztwie Galerii Osterwy znajdująca się na północno-zachodniej ścianie Zadniej Osterwy. W zespole Konrad, Ania i Krzysiek postanowiliśmy udać się na igłę w Osterwie. W planie była wspinaczka na drogę Augostova V+, a następnie zejście pod igłę i wspięcie się na nią. Pod drogę docieramy schodząc ze szlaku koło symbolicznego cmentarza nad Popradzkim stawem. Ścieżką docieramy pod Galerie Osterwy, a następnie pniemy się wzdłuż Galerii do najwyżej położonej drogi oznaczonej czarną taśmą zawieszonej na plakietce. Muszę tutaj dodać , że udało się to dzięki Ani, której instynkt topograficzny okazał się niezawodny. Droga jest obita w całości, ale miejscami warto wrzucić coś z własnej asekuracji. Los tak chciał. Stojąc pod drogą czułem wewnętrzne obawy przed jej prowadzeniem i miałem nadzieje, że Krzyś chętnie będzie chciał ją prowadzić, niewiem co on czuł ale zaproponował losowanie. Wziął kamyczek do jednej dłoni zamieszał za plecami i dał mi wybrać. Kamyczek wygrywa i jesteś szczęśliwcem, który może prowadzić. Wewnętrznie chciałem wskazać lewą dłoń ale w ostatecznym momencie zmieniam decyzje i wybrałem prawą, otwiera a tam kamyczek. Na jego widok na mojej twarzy wymalowały się wszystkie emocje, których obraz uświadomił towarzyszy, że nie chce prowadzić. Krzyś oznajmił, że jak nie chcę to on może poprowadzić. Zgodziłem się. W czasie gdy ubierałem uprząż, wyciągałem ekspresy i frendy, obserwując drogę i towarzyszy jak się szykują, w głowie odezwał się głos ( „Chopie chcesz cisnąć na wielkie ściany to się musisz oswoić z wysokością i długimi drogami , kiedy nabierzesz doświadczenia jak nie teraz?”) przyznałem mu rację i zacząłem sięgać po ekspresy i przypinać do uprzęży. W sumie nie po to kamyczka wybrałem żeby teraz rezygnować, los tak chciał. Daj blok lub A zeruj z ekspresa. Pierwszy wyciąg jest wyceniony za V+ trudności znajdują się na samym dole między drugą a trzecią wpinką. Nie jest to sportowe obicie, do którego jestem przyzwyczajony i ewentualny lot znad drugiej wpinki nie był w mojej głowie akceptowalny. Brak rozgrzania i formacja skalna inna od tej na której ostatnio się wspinałem powodowały, że dochodząc do trudności wkradł się brak możliwości ich rozczytania i wyobrażenia sobie odpowiedniej sekwencji ruchów. W trakcie kilku prób i powrotów do miejsca restowego wkradały się różne myśli do głowy. W jednej z prób już miałem ochotę złapać ekspresa, dociągnąć się z niego i dosięgnąć dobrych chwytów nad nim, po innej z prób stojąc w miejscu restowym chciałem już wziąć blok zjechać i oddać prowadzenie Krzysiowi. W drodze powrotnej już po całej przygodzie okazało się że towarzysze bezbłędnie odczytali moje myśli z tego miejsca i przypomnieli mi o tym. Niestety musiałem i przyznać rację że tak było. Po którejś próbie w głowie powstał obraz sekwencji ruchów która otwiera przedemną droge, dostrzegłem krawądkę która otwierała tą sekwencję. Po chwili restu podjąłe próbe i będąc już nad wpinką, wpinająć kolejną byłem trochę zły na siebię że to tak długo trwało, ale udało się. Dalej droga już puszczała chociaż do końca trzymała w lekkim napięciu. Pierwszy stan. Na pierwszym stanowisku standardowe czynności jak to na stanowisku, czyli asekuracja partnerów. Obawiałem się, że Ania będzie miała problem skoro mnie tak spompowało, ale dzięki pomocy Krzysia, który szedł przed nią, dobrze doradzał i czasem napinał lekko linę do podbydowania psychiki Ani, udało się obojgu pokonać pierwszy wyciąg. Krzysztof po dotarciu troszkę mnie podbudował stwierdzeniem, że dobrze że nie musiał tego prowadzić. 2,3,4,5 wyciąg. Kolejne wyciągi już bez większych emocji, drugi w związku z opadam które były w nocy miejscami był mokry co na pojedynczych chwytach i stopniach dodawało dreszczyku emocji. Trzeci wyciąg otwierała przyjemna techniczna płyta gdzie trzeba było popracować na nogach korzystając z niewielkich chwytów. Na czwartym tylko jedno przewinięcie za okap sprawia trudność. A piąty ma ciekawą płyte z fajnym ruchem, i wyjściem na półkę z któej do pokonania mamy okap, który zabrał mi trochę czasu zanim znalazłem odpowiedni schowany chwyt i stopień. Po wyjściu na okap idziemy czujnym połogim terenem gdzie do kolejnego przelotu jest znaczna odległość i nie można osadzić nic swojego. Koniec drogi. Po zakończeniu drogi wychodzimy na ścieżkę wiodącą do żlebu który prowadzi pod igłę. Ja osobiście nie mam ochot już się wspinać, co najwyżej na drugiego. Postanawiamy, że nie idziemy na igłę, Ja z Krzysiem zejdziemy pod igłę i Krzysztof poprowadzi drogę która znajduje się w ścianie Zadniej Osterwy, a Ania wróci nad Popradzki staw szlakiem i będzie podziwiała widoki, które towarzyszyły nam przez całą drogę. Droga koło igły jest obita w całości, podzielona na dwa krótkie wyciągi. Można by ją zrobić na jeden wyciąg długość 50m. Po zjedzie z drogi pod igłę schodzimy żlebem do 1 stanowiska z drogi którą wcześniej robiliśmy i zjeżdżamy do podstawy ściany. Dołączmy do Ani, która smacznie śpi nad stawem i na tym kończymy przygodę
Konrad
25.06.2023
Działanie w dwóch rejonach. Najpierw z Grześkiem Kubickim w Alpach wapiennych Austrii czyli w niezleżnych masywach górskich Karwendel, Wilder Kaiser i Dachsteinie. Te wapienne pasma górskie znajdują się relatywnie blisko nas, między Salzburgiem a Insbruckiem.
Ostatnie dwie drogi zrobiłem z Przemkiem Pawlikowskim i to już zupełnie inna bajka albo może zupełnie inny rejon. To Alpy Szwajcarskie, konkretnie Alpy Urneńskie będące częścią Alp Berneńskich :). Ten rejon to już monumentalne połacie skał krystalicznych. Zwłaszcza ściana Gross Bielenhornu zaskakuje pięknem litych płyt granitowych o różowawym zabarwieniu.
Czyli:
Nadełał Paweł Orawiec
Kurs taternictwa jaskiniowego - 18 czerwca 2023 r.
Ania, Beata, Jakub, Jarek i Jurek z obstawą: Grzesiek, Konrad i Zbyszek
Zdjęcia Anki i Beaty
Wejście szkoleniowe do Jaskini Pod Wantą.
Uczestnicy: Ania, Beata, Jarek, Jurek i Grzesiek
26 marca 2023 r. Trawers Tatr Wysokich to 54 km i ponad 5000 metrów w pionie.
Trasa: Biała Woda Kieżmarska (910 m) - Barania Przełęcz (2393) - Czerwona Ławka (2352) - Rohatka (2290) - Wschodnie Żelazne Wrota (2255) - Koprowa Przełęcz Wyżnia (2180) - Zawory (1876) - Beskid (2012) - Kasprowy Wierch - Zakopane
Beata Lassak z Olgą Łyjak
21.05.2023 Jaskinia Rysia
W składzie Ja i Łukasz Mizuri Mazurek z RKG Nocek Kolejny majowe wyjście do jurajskiej Od otworu do jaskini Józefa kilkanascie metrów dalej znajduje się otwór do jaskini Rysiej. Po odsunięciu desek zabezpieczających wejście do jaskini wiązemy line do drzewa i wchodzimy do środka. Po dwóch metrach znajdujemy punkty i zakładamy linę do zjazdu. Dwa metry niżej znajduje się zacisk przez który trzeb przejechać. Poręczowaniem zajmuje się Łukasz. Po komendzie lina wolna wpinam stop rolke(nowy model) i zjeżdżam. Przez zacisk nogi przechodza bez problemowo. Ale nad resztą trzeba trochę popracować. Prawa ręka trzymająca linę jest już poniżej zacisku, ale lewa ma problem z odgięciem dźwigni stopa. Jest za ciasno. Po kilku kombinacjach alpejskich udaje mi sie wydać luz na linie przejść przyrządem prze zacisk i kontynuować zjazd, który nie był obiektywnie komfortowy, ale w porównaniu z tym co było wcześnie był jak marzenie. Po dotarciu do końca zjazdu udajemy się w jedna z możliwych stron. Zwiedzamy partie kominkowe gdzie jest kilka ciekawych zapieraczkowych wspinaczek. Następnie zawracamy i udajemy sie w drugą stronę. Mijamy miejsce gdzie wiszą nasze liny przechodzimy do katedry, nastepnie do sali pod blokiem. Tutaj szukamy wejscia do partii księżycowych. Nie znajdujemy. Kontynuujemy marsz w stronę prasy gdzie czeka nas wspinaczka. Po wspinaczce chwila przerwy. Nastepnie czeka nas poręczowanie drugiej studni. Mam zaszczyt to zaporęczowac. Studnia ta to również zjazd w ciasnej szczelinie. W jednym miejscu kask mi sie klinuje, muszę chwile pogłówkować. Na dnie jest salka z kilkoma fajnymi naciekami. Powrót w zasadzie bezproblematyczny do mementu zacisku w którym miałem problem przy zjeździe. Do góry problemy były większe bo grawitacja tym razem była przeciwko mnie. Po kilku minutach udało się wyjść. Jaskinia w moim odczuciu dość pouczająca technicznie. Myślę że warto się do niej udać.
Konrad
18.05.2023 wejście do jaskini Józefa
Po ustąpieniu kontuzji Ani postanawiamy odwiedzić Jaskinie Józefa ja ponownie Ania pierwszy i zabieramy ze sobą jeszcze Cypriana. Dojazd tym razem naz zaskoczył. Okazało sie że w lesie jest powalone drzewo ktore blokuje nam dojazd. I musimy podejść z buta aż 10minut !! Drugie wejście do tej samej jaskini jak dla mnie bez emocji. Czas trwania podobny. Ania zadowolona z wyjścia. Podobało się jej. Cyprian jak na osobę, ktora sie zarzekała że jaskinie nie są dla niego to odbiór bardzo pozytywny. Podczas tego wejścia dodatkowo zaglądnąłem do dziur, których wczesniej nie oglądalem, gdyż Zbysiu w nie zaglądał oraz odnalazłem naciek przypominajacy płetwe rekina. W jaskini jest kilka ciekawych nacieków oraz biały korytarzyk.
Konrad
3.05.2023 wejscie do jaskini Józefa w pobliżu miejscowośći Rodaki.
W weekend majowy postanowiliśmy wybrać się do Jaskini Józefa. Prowodyrem całego zamieszania była Ania i wciągneliśmy w cały ten potajemny spisek Zbyszka i Ulę. Niestety w przeddzień planowanej akcji okazało się, że Ani odezwała się kontuzja i postnowiła tym razem razem odpuścić wejście do jaskini. W odróżnieniu od tatrzańskich jaskiń dotarcie do tej jaskini jest łatwe szybkie i przyjemne. Samochodem wjeżdżamy do lasu gdzie zostawiamy go na rozwidleniu z którego jest około pięciu minut do otworu jaskini. Po odszukaniu wejścia do jaskini okazało się że już jest tam przed nami jeden zespół. Jaskinia zaskakuje mnie dość ciasnym zjazdem w szczelinie, podczas którego myślałem że bedzie problem z wyjściem, które później jednak okazało sie względnie proste. Na dnie spotkaliśmy drugi zespół. Wymienilismy kilka zdań poczym udali się do wyjścia a my do zwiedzania. Cała akcja zajęła nam. Troche ponad dwie godziny spokojnego zwiedzania i zaglądania w kazdą napotkaną dziurę.
Konrad
Fot. Ula
04.04 2023 Jaskinia Czarna
Dzień wcześniej ze Zbyszkiem, w ramach czasu wolnego i braku możliwości podjęcia przez niego roboty ze względu na dość zimowy charakter tej wiosny, postanowiliśmy zrobić wiosenne wyjście do Jaskini Czarnej. W planach mieliśmy odwiedzić partie Wawelskie. Jednak zapał nasz ostudziła informacja o zalanym syfonie prowadzącym do tych partii od strony północnego otworu. Pozyskaliśmy również informacje, że jest możliwość obejścia tego syfonu wiec z nadzieją na sukces postanowiliśmy że idziemy. Jak wcześniej pisałem wiosna nie rozpieszcza wiec pod otwór dotarliśmy w iście zimowych warunkach. Okazało sie jednak że otwór zniknął. Po chwilowej konsternacji i próbie przypomnienia sobie gdzie może się znajdować zaczęliśmy kopać w najbardziej prawdopodobnej zaspie śniegu za którą mieliSmy nadziej go znaleźć. Po kilku minutach kopania Zbyszkowi udało się wsunąć do dziury. Podałem mu wory i wcisnąłem sie za nim. Szybko zaporęczowaliśmy próg Latających Want i znaleźliśmy się w Sali Św. Bernarda, z której przeszliśmy pod Brązowy Próg. Prezes ochoczo pozwolił mi go przewspinać. Jestem mu bardzo wdzięczny, że mogłem cieszyć się wspinaczką po ścianie po której spływały stróżki wody. Po przejsciu progu szybko kroczymy Korytarzem Triumfalnym, z którgo skręcamy w lewo do syfonu. Zgodnie z informacją syfon był zalany. Pora więc poszukać obejścia. Wracamy do korytarza i kontynuujemy marsz, żeby po chwili dotrzec do parti Hula Hula. Tutaj napotykamy na ciasny tunel który w dalszej części się zwęża a nad nim rozciąga się wysoka szczelina. Wiec mamy opcję czołgania sie ciasnym tunelem lub wspinaczkie rozpieraczką. Żadna z tych opcji nas nie przekonała do dalszej wędrówki wiec zrezygnowaliśmy . Po powrocie do domu doczytałem opis i okazało się że tam była możliwość obejścia syfonu. Nie wiedząc tego zaczęliśmy szukać innej możliwość. W drodze do Hul Hula przechodzilismy nad małą studzienke, która dawała nam nadzieję. Postanowilismy do niej zjechać. Z dna studzienki ciągnie się kilku metrowy korytarz,który wychodzi jeśli się nie mylę w stropie nad korytarzem Mamutowym. Nie mogąc znaleźć obejście postanowiliśmy wracać. Po zjeździe z progu poszliśmy jeszce korytarzem mamutowym w strone Studni Imieninowej. Skąd definitywnie postanowilismy wracać. Jednak w Sali Św. Bernarda zaciekawiła nas kolejna odnoga prowadząca do korytarza trzech studni. Przyjemny korytarz. Z kilkoma ciekawymi naciekami. W korytarzu doszlismy do momentu w którym rozwidlał sie na dwa ciasne korytarze w których trzeba sie było przeciskać. Z tamtąd zawróciliśmy i definitywnie udaliśmy się do wyjścia żeby nacieszyć się "wiosenną" aurą.
Tekst i foto - Konrad Dyrcz