Jaskinia Małołącka
22 września Maciek wraz z Moniką (Speleoklub Tatrzański) obrali sobie za cel Jaskinie Małołącką. Zaopatrzeni w 240m lin chcieli sprawdzić "legendy" o jej kruchości oraz pochylni po której wszystko zrzucone po drodze miało dotrzeć do dna.
Monika rozpoczęła poręczowanie, wstępny ciasny korytarz, zjazd - doprowadził do obszernej sali. W momencie styknięcia wora z lekko nachylonym dnem poleciały pierwsze kamienie. Zachowując ostrożność kontynuowali zjazdy mając piękną nachyloną płytę nad głowami. W połowie poręczowanie przejął Maciek. Sam zjazd bez historii, ot jazda, przepinka i w dół. Kolejne metry uciekały aż do samego dna. Jaskinia nie oferuję wielkich wrażeń estetycznych, eksploracji dna. czy zwiedzania bocznych korytarzy. Dobra na raz - w ich opinii. Jest krucha bez wątpienia i poruszenie się w większych zespołach jest proszeniem się o guza.
Całość pod ziemią zajęła im ponad 4 godziny.



















