Narty
Ski-alpinizm jest zdecydowanie trudniejszy od tzw. narciarstwa przywyciągowego. Często nazywany narciarstwem ski-tour’owym co nie do końca jest właściwym określeniem. Wymaga nie tylko wysokich umiejętności technicznych, ale również wiedzy z zakresu lawinoznawstwa i bardzo dobrej kondycji psycho – fizycznej.
Niniejsze opracowanie poświecone jest najczystszej i zarazem najpiękniejszej odmianie narciarstwa – ski-alpinizmowi. Ski-alpinizm jest zdecydowanie trudniejszy od tzw. narciarstwa przywyciągowego. Często nazywany narciarstwem ski-tour’owym co nie do końca jest właściwym określeniem. Wymaga nie tylko wysokich umiejętności technicznych, ale również wiedzy z zakresu lawinoznawstwa i bardzo dobrej kondycji psycho – fizycznej. Umiejętności technicznych z zakresu zarówno narciarstwa, jak i elementów wspinania, bowiem w pełnej wersji ski-alpinizm jest połączeniem narciarstwa z alpinizmem. Można podzielić go na kilka klas, czy rodzajów. Wg mnie każdy podział jest subiektywny i może podlegać dyskusji. Jako autor niniejszej pracy proponuję następujące rodzaje (klasy) wchodzące w skład ski-alpinizmu:
- wyczynowy
- ski-alpinizm klasyczny
- narciarstwo tour’owe, czyli ski-tour’y
- narciarstwo ekstremalne, czyli ski-extreme.
W Polsce dyscyplina ta rozwija się od początku lat 80-tych XX wieku. Odkąd sprzęt do tej fantastycznej zabawy stał się dostępny w sklepach i na giełdach narciarskich z roku na rok przybywa jej miłośników. Nie jest to jednak młoda dyscyplina. Jej historia w naszym kraju ma ponad 100 lat, a pionierami tej formy narciarstwa w polskich górach byli m.in. S. Barabasz, M. Zaruski, M. Karłowicz, S. Zdyb. Ich osiągnięcia, do których należą m.in. zjazdy z Kościelca, Zawratu i Koziego Wierchu, o innych nie mówiąc, można śmiało uznać za wybitne. Współczesnemu dobremu narciarzowi tego typu zjazdy nie nastręczają większych problemów, ale od tamtych czasów poprawiła się technika jazdy oraz sprzęt. Nasi pradziadowie i dziadkowie posługiwali się techniką skrętu zw. telemarkiem, który jest o wiele trudniejszym stylem jazdy niż współczesny skręt równoległy (to jest oczywiście uproszczenie, na temat stylów i technik w narciarstwie zjazdowym można napisać oddzielny artykuł). Do tego dochodzi konstrukcja narty, buta i wiązania. Pierwsze narty robione były z jednego kawałka drewna i pozbawione metalowych krawędzi ułatwiających jazdę na bardzo twardym śniegu i lodzie. Używano wtedy butów ze skóry, sznurowanych, o niskiej, dość miękkiej cholewce. Producenci współczesnego sprzętu stosują syntetyczne materiały, które łączy się niekiedy z naturalnymi surowcami, takimi jak drewno i skóra (o tym będzie w dalszej części tekstu). Zwiększa to kontrolę narciarza nad swoimi poczynaniami, a tym samym jego komfort i bezpieczeństwo. Różnica jest kolosalna! Kto nie wierzy niech się sam przekona, ale radzę to sprawdzać na łagodnej łączce pozbawionej przyrodniczych i urbanistycznych niespodzianek. Nikogo nie namawiam, żeby na dzień dobry zrobił sobie krzywdę, a panowie z pogotowia górskiego mieli powiększyć i tak już wysoką statystykę sezonu zimowego. Zmienia się technika, powiększono więc rejony działania. To co wcześniej było nieosiągalne (BA! - wręcz abstrakcyjne), stało się całkiem realne, oczywiście nie dla przeciętnego śmiertelnika.
Czołowymi ski-alpinistami w Polsce od lat są zakopiańczycy. To do nich należą najciekawsze zjazdy w Tatrach. Na szczególną uwagę zasługują: np. Piotr Malinowski, Piotr Konopka, Adam Borkowski, Jan Tybor, Maciej Cukier i Edward Lichota. Ich grono można by spokojnie powiększyć o jeszcze kilka, a może nawet kilkanaście nazwisk.
Tatry są niezwykle atrakcyjnym rejonem narciarskim. Decydując się na uprawianie ski-alpinizmu w Tatrach, należy jednak pamiętać, że na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego ruch narciarski reguluje rozporządzenie Dyrektora TPN. Poza wyznaczonymi rejonami do uprawiania narciarstwa jazda na nartach jest zakazana. Poza Tatrami Polska ma jeszcze inne "ogródki" do uprawiania narciarstwa tour'owego. Nie są one może tak interesujące z technicznego i krajobrazowego punktu widzenia (choć to drugie jest kwestią gustu i można się z tym spierać), ale przynajmniej bardziej dostępne dla ludzi. Mamy w końcu Sudety z Karkonoszami, Bieszczady oraz Babią Górę w Beskidzie Wysokim.
Wprawdzie polskie góry pozbawione są lodowców i nie ma z reguły zagrożenia utknięcia w szczelinie, nie polecam początkującym narciarzom górskim samotnych wycieczek. Nawet najlepsza technika zjazdu to jeszcze nie wszystko. Potrzebne jest ogromne doświadczenie. W tym sporcie trzeba być cierpliwym i uważnym, czasem nawet bardzo. Niewiedza i brak szacunku do gór może prowadzić na cmentarz!
► Rodzaje ski-alpinizmu
Można wyróżnić cztery rodzaje współczesnego ski-alpinizmu
1) wyczynowy (zawody)
2) klasyczny ski-alpinizm
3) narciarska turystyka górska i wysokogórska
4) zjazdy trudnymi i bardzo trudnymi trasami- modna od kilku lat nazwa narciarstwo ekstremalne, czyli ski-extreme
1 - Zawody
Polegają na jak najszybszym pokonaniu wyznaczonej przez organizatorów trasy. Podczas zmagań zawodnicy poruszają się na nartach (na podejściach z przypiętymi do ślizgów tzw. fokami, przed zjazdem foki zdejmują z nart), pieszo. Niekiedy pokonują trudne odcinki z ekspozycją (zawody zagraniczne, w Polsce od kilku lat fragmenty trasy Memoriału im. Piotra Malinowskiego). Większość tras zawodów Pucharu Polski należą raczej do łatwych technicznie. Jeszcze nie tak dawno startowały w nich z powodzeniem osoby przeciętne lub nawet słabe narciarsko. Organizator każdej z edycji ma obowiązek zapewnić minimum bezpieczeństwa, w związku z tym, walczący z czasem i przeciwnikami zawodnik nie musi martwić się podczas podchodzenia lub zjazdu, czy go zaraz lawina nie zasypie. Inaczej jest na zawodach międzynarodowych, w których startują najlepsi na Świecie zawodnicy. Najsłynniejsze, a zarazem najtrudniejsze z nich, gdzie zawodnicy starują w parach, to trzydniowe Pierra Menta Tivoly, rozgrywane na terenie Alp francuskich.
Polakom w tej dyscyplinie jeszcze jest dość daleko do najlepszych, ale kilkoro naszych reprezentantów sukcesywnie zmniejsza dystans do czołówki odnosząc już pewne sukcesy w zawodach nieco niższej rangi w hierarchii ski-alpinistycznej.
Bardzo dużym wyróżnieniem dla organizatorów z Polski jest zorganizowanie w roku 2011 finału Pucharu Świata w ski-alpinizmie w Tatrach Polskich. Coroczne zawody w ski-alpinizmie, czyli Memoriał im. Piotra Malinowskiego mają już wysoką rangę zawodów Pucharu Świata.
2 - klasyczny ski-alpinizm
Narty służą jako środek lokomocji przy podejściu pod ścianę, którą ski-alpinista zamierza się wspiąć lub podczas podejścia na nartach narciarz natrafia na trudności uniemożliwiające dalszy marsz na nartach. Celem zazwyczaj jest grań, przełęcz, szczyt, po osiągnięciu których narciarz zjeżdża wcześniej zaplanowaną linią (żleb, ściana, stok). Powrót w tzw. doliny zazwyczaj jest dużo szybszy, aniżeli zejście piesze.
Tutaj całą trasę, czyli podejścia i zjazdy (zjazd), trzeba dokładnie zaplanować zbierając istotne informacje: prognoza pogody, aktualne warunki i stan pokrywy śnieżnej. Bywa, że dla bezpieczeństwa należy zmienić trasę wycieczki, a nawet z niej zrezygnować. Intuicyjne "wróżenie z fusów" warto poprzedzić stosownym testem wytrzymałości pokrywy śnieżnej. Niezbędna do tego jest stosowna wiedza i sprzęt, o którym szerzej piszę w punkcie ”Pozostałe części ekwipunku”.
3 - Narciarska turystyka górska i wysokogórska
Narty służą jako środek lokomocji podczas podchodzenia. Różnica między tą formą, a ski-alpinizmem klasycznym polega na tym, że narciarz działa w łatwiejszym terenie. Zazwyczaj nie zabiera na wycieczkę sprzętu wspinaczkowego, poza rakami i czekanem, ale i te nie są takie jak ich odpowiedniki do pokonywania trudniejszego terenu. Niemniej zdjęcie nart i poruszanie się pieszo w rakach i z czekanem bywa koniecznością. Celem zazwyczaj jest grań, przełęcz, szczyt. Bywa, że dla bezpieczeństwa posługuje się liną. Po osiągnięciu celu narciarz zjeżdża wcześniej zaplanowaną linią (żleb, ściana, stok). Tak jak w przypadku klasycznego ski-alpinizmu powrót w doliny zazwyczaj jest dużo szybszy, aniżeli zejście piesze.
Jak wyżej - podejścia i zjazdy (zjazd), trzeba dokładnie zaplanować zbierając istotne informacje: prognoza pogody, aktualne warunki i stan pokrywy śnieżnej. Bywa, że dla bezpieczeństwa należy zmienić trasę wycieczki, a nawet z niej zrezygnować. Zaleca się stosowanie testów wytrzymałości pokrywy śnieżnej. Niezbędna do tego jest stosowna wiedza i sprzęt, o którym szerzej piszę w punkcie ”Pozostałe części ekwipunku”.
4 - Zjazdy trudnymi i bardzo trudnymi trasami
Tak jak w punkcie 2 narciarz działa w trudnym eksponowanym terenie. Jednak jego celem nie jest osiągnięcie grani, przełęczy, szczytu, a sam trudny zjazd z tych formacji. Narty nie służą już wyłącznie jako środek lokomocji do podchodzenia i zjazdu, ale stają się głównym narzędziem podczas wcześniej zaplanowanego zjazdu, tak jak wspinacz używa sprzętu wspinaczkowego podczas wspinania wcześniej zaplanowaną drogą na konkretnej ścianie . Powrót w tzw. doliny zazwyczaj jest dużo szybszy, aniżeli zejście piesze.
Jak wyżej obowiązuje dokładne planowanie i zdobycie właściwych informacji. Znajomość aktualnego zagrożenia lawinowego jest niezbędna. Niezbędne są również tzw. psycha oraz ponadprzeciętne umiejętności.
► Sprzęt - informacje ogólne
Do jazdy lub chodzenia na nartach potrzebny jest odpowiedni sprzęt, czyli: narty, buty i wiązania, a także kijki i foki. Niniejsza część zawiera ogólne informacje na temat każdego z wymienionych rodzajów osprzętu, tak by przybliżyć mniej zorientowanym, czego mogą się spodziewać wyruszając na pierwszą "wyprawę" na świeżo kupionym, jeszcze "ciepłym" ski-tour'owym zestawie. Nie uwzględnia natomiast sprzętu wspinaczkowego stosowanego przez ski-alpinistów.
Ponadto opisałem w niej konkretne modele poszczególnych akcesoriów według klucza: sprzęt dopasowuje się do rodzaju uprawianego narciarstwa.
Wiązania
Tym, co w największym stopniu różni sprzęt do ski-alpinizmu od sprzętu do narciarstwa przywyciągowego są WIĄZANIA. Tzw. ski-tour'owe mają możliwość zwolnienia blokady pięty (pięta porusza się w pionie umożliwiając podchodzenie i jest blokowana do zjazdu), w przeciwieństwie do zjazdowych (pięta zawsze w pozycji do zjazdu). Kilka firm, produkujących zjazdowe wiązania próbowało temu zaradzić wypuszczając na rynek specjalne mocowane do "sztywnych" wiązań przystawki, które dawały możliwość podnoszenia pięty podczas chodzenia. Jednak najwyraźniej ten patent się nie przyjął. Sądzę, że wpłynęła na to zbyt wysoka cena zestawu: wiązania + przystawki, przekraczająca koszt wiązań tour'owych oraz zbyt duża waga.
Do tego niektóre firmy produkujące wiązania tour'owe mają w swej ofercie produkty nie ustępujące pod względem bezpieczeństwa wiązaniom zjazdowym, a do tego znacznie od nich lżejsze. Należy do nich szwajcarska firma Fritschii Diamir. Wiązania te oparte są na ramie. Przód wiązania połączony jest z tyłem za pomocą szyny o przekroju mniej więcej kwadratowym, wykonanej z kompozytów. Bynajmniej nie jest to jedyny patent na połączenie obu części wiązania. Wiązania oparte na innej koncepcji od lat produkuje niemiecka firma Silvretta. Oparta jest ona na połączeniu obu części wiązania dwoma, równolegle do siebie ustawionymi prętami o małej średnicy. Kiedyś rama Silvretty była stalowa, obecnie jest wykonana z kompozytów. Przy pięcie wzmacnia ją stalowy płaszcz. Nieco podobną konstrukcję wiązania posiada niemiecki Marker, który z powodzeniem wrócił na rynek wiązań ski-tour’owych oferując klientom kilka modeli. Pod kątem bezpieczeństwa i funkcjonalności Marker stał się bardzo poważnym konkurentem dla Fritschii Diamir. Do gry w tym asortymencie włączyła się jeszcze austriacka firma Hagan, znana z produkcji nart. Jej wiązanie również oparte jest na ramie. Wizualnie jej wiązanie wygląda na połączenie jednego z modeli Silvretty z Markerem.
Wyżej wymienieni producenci w zasadzie opanowali rynek europejski, który jest największym rynkiem sprzętu ski-tour'owego na świecie. (W U.S.A. i Kanadzie popularniejszy jest sprzęt do telemarku, natomiast do tzw. ekstremalnych zjazdów używa się zjazdowego sprzętu freeride'owego.) Wyparli oni innych, takich jak francuski Emery (modele: Altitude Chrono, Chrono Light i ich produkt z końca lat 90 - tych XX wieku - Energy; ramowe wiązania, rzadko spotykane na polskim podwórku, w sklepach nieosiągalne).
Oprócz wiązań skrzynkowych istnieją takie, których obie części: przód i tył montuje się osobno. Patenty takie są dwa, jeden należący niegdyś do szwajcarskiego Dynafita. Drugi jest własnością Silvretty, która wycofała swój produkt - model SL, ze względu na zbyt mały popyt. Ten natomiast spowodowany był podobno bardziej skomplikowaną obsługą i większą awaryjnością niż u ich konkurenta. Nie wiem. Nie używałem. Buty stosowane z tym wiązaniem wymagają z przodu specjalnych nacięć. Pomysł Silvretty okazał się być klapą, natomiast Dynafita przetrwał. Firma straciła jednak wyłączność na patent i obecnie wykorzystuje je kilka innych firm do produkcji lekkich wiązań, jak np. włoski ATK Race, czy kanadyjski G3.
Narty
Wiązania przykręca się do NART. Do opisywanej przeze mnie zabawy od biedy nadają się każde "zjazdówki". Mniej wybrednym "galernikom" wystarczy byle co, o ile da się na tym jechać. Osobiście uważam, że zdrowie trzeba szanować. Większość współcześnie produkowanych "desek" nadaje się na stoki przygotowane i "wypieszczone" przez ratraki. Ski – alpinista nie ma takiego komfortu. Albo brnie w głębokim śniegu, albo walczy na lodzie. Teren bywa nieprzewidywalny, a zjazdowe narty tego nie lubią. Narty przeznaczone do użytku w dziewiczym terenie w z znacznym stopniu różnią się konstrukcją od tych przeznaczonych na ubite łączki.
Do ski-alpinizmu używa się nart typu Freeride i Mountain (tour'y). Są to dechy generalnie przeznaczone dla dobrze i bardzo dobrze jeżdżących narciarzy. Proszę nie zrozumieć mnie źle. To nie znaczy, że przeciętny narciarz nie poradzi sobie na nich. Narty typu Freeride od tour'ów różni konstrukcja. Tour'y pozbawione są (lub jest ich znikoma ilość) wszelkich patentów tłumiących drgania powstające podczas jazdy i zwiększających przyczepność deski. Te patenty to upraszczając, specjalne materiały, które jednocześnie zwiększają wagę narty. Freeride'y mają tego więcej, więc są cięższe, ale za to łatwiej nad nimi zapanować podczas zjazdu (mniej "myszkują").
Narty do ski – alpinizmu konstruowane są na dwa sposoby:
a) Typu wafel (sandwich), czyli coś w rodzaju wielowarstwowej kanapki, w której najważniejsza częścią jest rdzeń. Ten może być wykonany z drewna lub mówiąc ogólnie tworzyw sztucznych. Rdzeń drewniany jest najlepszy, jeszcze nikt nie wymyślił lepszego materiału, trwalszego, bardziej odpornego na naprężenia podłużne i poprzeczne. (Poprawka: Drewno jest trwalsze, ale w krótkim okresie kompozyt stosowany w nartach sportowych jest wydajniejszy.) Ceną za to jest zwiększona waga. Za komfort zjazdu trzeba zapłacić większym wysiłkiem podczas chodzenia, dlatego wiele modeli nart turowych albo posiada rdzeń z tworzyw sztucznych, albo mając w środku drewno, pozbawiona jest dodatkowych materiałów tłumiących drgania nart podczas jazdy.
b) Szkielet narty wypełniony jest "piana" (sztucznym tworzywem wtłaczanym do środka narty). Jedyna zaletą tej konstrukcji jest waga nart, są naprawdę niezwykle lekkie. Dlatego stosuje się ją w większości nart na zawody. Takie narty są bardzo nietrwale, a poza tym jeździ się na nich źle.
Turyści i narciarze wysokogórscy powinni raczej wybierać narty z drewnianym rdzeniem. Zaletą takich desek jest lepsze prowadzenie w zjeździe oraz przedłużona żywotność "deski". Wadą jest zwiększona waga, która sprawia mniejszy, bądź trochę większy dyskomfort podczas podchodzenia.
Wszystkie, obecnie produkowane narty są taliowane. Trzeba jednak pamiętać, że istotna jest nie tylko szerokość talii, ale i naturalny promień skrętu narty. Z tym wiąże się jej geometria i długość. Trzeba to wszystko, więc usystematyzować.
Szerokość talii
Do każdego z rodzajów ski – alpinizmu używa się innych szerokości nart w talii. W nartach na zawody będzie ona miała szerokości poniżej 70mm (najlepsze maja 65mm), pozostałe od 70 mm w górę. Obecnie talie freeride'owych modeli zaczynają się od 80 mm, a kończą na przeszło 130 mm). Przeznaczone są do jazdy w głębokich śniegach. W tych najszerszych podchodzenie to straszna katorga. Im węższe narty, tym wygodniej się chodzi, a im szersze, tym przyjemniej się zjeżdża. Ta zasada nie działa zarówno na ubitej łączce, jak i na najstromszych stokach. Na tych drugich można w miarę bezpiecznie zjeżdżać tylko w przypadku twardej, ustabilizowanej pokrywy śnieżnej.
Naturalny promień skrętu
Promień łuku kołowego, jaki wykona sama narta na stoku po zakrawędziowaniu, tj, ustawieniu jej na jednej z krawędzi. Mówiąc inaczej promień łuku krawędzi narty. Im jest mniejszy tym łatwiej narta wchodzi w skręt, a narciarz wkłada mniej pracy podczas zjazdu (z chodzeniem jest gorzej). Zależy on od długości narty oraz jej geometrii. Na geometrię narty składają się trzy wielkości: szerokość talii, przodu narty tuż przed dziobem i tylu narty. Im dwie ostatnie wartości są większe, a talia i długość mniejsze, tym promień jest mniejszy. Narty na zawody oraz na bardzo strome żleby i „stoki” mają promień powyżej 23 m, a te do szeroko pojętej turystyki od 14m do przeszło 32m.
Wybór szerokości talii (środka ciężkości) oraz wielkości naturalnego promienia skrętu narty zależy od upodobań narciarza. To samo dotyczy długości narty, z tym zastrzeżeniem, że trzeba tutaj uwzględnić jej taliowanie (tzn. jaki łuk tworzy jej krawędź).
Długość każdych nart mierzona jest po łuku, nie po prostej (mierząc po prostej mamy jakieś 3 cm. narty mniej). Warto też wiedzieć, że mocne (duże) taliowanie przeszkadza nie tylko przy podchodzeniu na nartach, ale również podczas „zjazdów” najstromszymi „stokami” i żlebami, gdzie narciarz praktycznie zsuwa się po śniegu. Z kolei w głębokich puchach talia specjalnie nie pomaga podczas skręcania.
Charakterystyczną cechą nart tour'owych, są od razu rzucające się w oczy okrągłe dziury w dziobach lub w przypadku niektórych wyczynowych modeli małe wcięcia na dziobach.
Buty
Skoro mamy wiązania i narty, czas napisać kilka słów o BUTACH. Obowiązuje tu ta sama zasada, która dotyczy nart, na upartego można wędrować we wszystkim (czyli i w narciarskich buciorach), ale.... Właścicielom twardych, pozbawionych przełącznika ski & walk, czyli jazda i chodzenie, odradzam ten pomysł. Odciski i bardzo mocne obtarcia leczy się niekiedy dosyć długo, a jaki jest ból ?! Radzę nie sprawdzać.
Buty tour'owe różnią się od narciarskich zjazdowych m.in. twardością, podeszwą i wagą. Twardość z reguły nie przekracza wartości 70, co w porównaniu ze 150 - tką najtwardszych, dostępnych w sklepach butów zjazdowych jest dosyć mizernym wynikiem. Nie ma co się oszukiwać. Konstruktorzy tego typu butów zawsze muszą iść na kompromis. W parze z twardością buta zawsze idzie jego waga. Im but jest lżejszy tym bardziej jest miękki. Istotna jest również wysokość cholewki i ilość klamer. Wszystkie modele mają podobne podeszwy, profilowane, z protektorem, tak jak w plastikowych skorupach do wspinania i spacerów zimą. Prócz tego buty tour’owe posiadają przełącznik blokady cholewki, co występuje też w większości miękkich modeli butów zjazdowych. Charakterystyczną cechą tych sprzedawanych w Polsce jest sznurowany botek, czyli but wewnętrzny. Beznadziejny patent, od którego niektóre firmy na szczęście odchodzą produkując botki bez sznurowadeł. W krajowych sklepach na szczęście coraz więcej modeli sprzedawanych jest bez sznurówek. Same jednak firmy produkują modele zarówno z botkami bez sznurówek, jak i ze sznurówkami. Wielu bowiem klientów woli „kapcie” ze sznurówkami.
Przy wyborze butów trzeba uwzględnić w jakim celu chcemy ich używać. Wolimy zjeżdżać, spacerować, czy też wszystkiego po trochu. Istotna jest waga, ilość klamer i wysokość cholewki, ale to na początek. Potem, podczas przymiarki, trzeba sprawdzić czy but jest dobrze dopasowany do nogi (nie może być ani za ciasny, ani za luźny). Botki wewnętrzne w wielu modelach (może nawet we wszystkich) zwykle się "rozchodzą". Weźcie to pod uwagę! Według mnie najlepiej je mierzyć, tak jak ciężkie buciory narciarskie - na jedną skarpetę. Powinna być ona nie za gruba, ale i nie zbyt cienka. W końcu będziemy działać od grudnia (czasem nawet listopada) do czerwca. Dobrze, jeśli skarpeta jest wysoka (kończy się sporo nad cholewką buta, ale pod kolanem), zaopatrzona w ścigacze na śródstopiu, tuż nad kostką i na łydce. Zapobiega to zbytniemu zsuwaniu się skarpety z nogi, a tym samym zwijaniu się jej. Dzięki temu szansa na obtarcia stopy znacznie maleje. Kupując buty warto w nich pochodzić co najmniej pół godziny. Sprzedawcy szlag nie trafi z tego powodu, a szansa na chybiony zakup sporo się zmniejsza. Niestety i tak wszystko wychodzi w praniu. Nawet po wielu spacerach wygodny but może zacząć gnieść niemiłosiernie. Tego przewidzieć się niestety nie da. Co do tego, czy warto kupować używane buty tour'owe zdania są podzielone.
Foki
FOKI są to specjalne taśmy pokryte obecnie poliestrowym włosiem. Podstawowym obecnie podziałem jest na te tzw. klejowe, czyli posmarowane z drugiej, wewnętrznej strony klejem, co jest częścią systemu mocowania ich do nart oraz tzw. bezolejowe, czyli pozbawione kleju od wewnętrznej strony, co i tak nie przeszkadza przyklejaniu się tej strony foki do ślizgu narty . Rodzaje fok klejowych są tylko trzy: mohair'owe, nylonowe i nylonowo- mohair'owe. Różnią się wytrzymałością, poślizgiem oraz ceną. Prócz tego można nabyć je w wersji sportowej (zaczep mono, czyli tylko z przodu) lub rekreacyjnej (dual - zaczepy z przodu i z tyłu narty). Rodzaj fok bezolejowych jest tylko jeden – mohairowe. Produkowane są obecnie w wersji rekreacyjnej (dual - zaczepy z przodu i z tyłu narty; 3 szerokości do przycięcia pod konkretne narty – foki taliowane) oraz sportowej (proste z zaczepami mono – tylko z przodu). Każda z nich ma zalety i wady. Dzięki pierwszej szybciej zakłada się foki na narty, a po zdjęciu i złożeniu zajmują one mniej miejsca w plecaku oraz są lżejsze (uwaga dla maniaków lekkości!), ale przy częstym zakładaniu i zdejmowaniu lubią się odklejać i spadać z nart (nie dotyczy fok bezolejowych), a wówczas czeka narciarza podejście "z buta" i powrót w doliny. Zwykle po przyklejeniu te foki pokrywają 3/4 ślizgu. Drugie zakłada się dłużej, po złożeniu zajmują więcej miejsca, ale dobrze dopasowane nie powinny spaść z narty, kiedy klej "puści". Jednak taka sytuacja może się zdarzyć, dlatego na długie wycieczki, trwające dłużej niż 1 dzień, w przypadku fok klejowych warto zabrać dodatkową parę. W przypadku fok bezolejowych nie ma takiej potrzeby. Prócz fok prostych, o szerokościach 65 mm i 68 mm, sprzedawanych w egzemplarzach z zaczepami lub z metra (co wychodzi taniej przy zaczepach samoróbkach), dostępne są foki taliowane z zaczepami dual. Kiedyś były dopasowane do konkretnego modelu narty. Obecnie producenci robią je w kilku szerokościach, a po zakupie należy je odpowiednio przyciąć do konkretnych nart.
Najpopularniejsze firmy produkujące foki klejowe: POMOCA, Coltex, Montana, Black Diamond, G3, Hagan, Kohla. W każdych fokach klejowych niekiedy trzeba uzupełnić klej lub nawet na nowo posmarować nim całą.
Jedynym producentem fok bezolejowych jest austriacka firma MP Sport (Gecko).
Kijki
Wreszcie doszliśmy do KIJKÓW. Podziałów jest kilka. Zawodnicy używają kijków biegowych, a narciarze rekreacyjni biegowych, długich tzw. tour’owych lub składanych. Wśród składanych mamy dwu (lepsze na narty, mocniejsze) lub trzy - częściowe (słabsze, ale wygodniejsze w transporcie). Te z kolei (oba rodzaje) dzielą się na: kijki z wewnętrzną blokadę segmentów i ich blokadą zewnętrzną. Zewnętrzna blokada teoretycznie powinna być trwalsza, a tym samym lepsza. Czas pokazał, że i to urządzenie potrafi się psuć. Zresztą europejscy producenci kijków przestali go stosować w większości modeli. Czy powodem tego stanu rzeczy jest jego duża wadliwość, czy też wynika to z mizernego popytu na produkt? Póki co tego nie wiem.
Od kilku lat niektóre firmy posiadają w swojej ofercie kijki składane, które składa się i rozkłada jak sondę lawinową, a po złożeniu nie da się ich skracać i wydłużać (Gipron, Komperdell).
Producenci wymyślają różne patenty dotyczące uchwytu kijka: korkowe rączki (lżejsze i przyjemniejsze w dotyku od gumowych), rączki "ergonomiczne" (ustawione pod odpowiednim kątem do rurki kijka - ponoć ułatwia to jego uchwyt) a także absorbery patentów łączących poszczególne segmenty kijka, wymienne talerzyki, a nawet całe groty (zakończenia kijków), wymyślne tasiemki nadgarstkowe chroniące przed ich zgubieniem, kije, których można po połączeniu używać jako sondy lawinowej. Pojawiły się nawet produkty posiadające ostrza z ząbkami, którego można użyć zamiast czekana (Black Diamond, Grivel). Piękne i drogie gadżety. Warto pamiętać, by tak jak w przypadku fok na długie, kilkudniowe wycieczki zabrać ze sobą rezerwowy kijek, bo one z reguły psują się najszybciej.
Ski – stopy
Do podstawowego wyposażenia zalicza się też z pewnością wymieniane już ski – stopy do wiązań (takie narciarskie hamulce chroniące przed zgubieniem narty po wypięciu się jej podczas upadku (nie spełniają swojej funkcji w bardzo stromym terenie, ale tam wywracać się nie wolno). W niektórych sytuacjach zdecydowanie lepsze od pasków, które są w nich wręcz niebezpieczne.
Noże
Bardzo wygodne podczas narciarskiej wycieczki (zwłaszcza kiedy trasa obfituje w duże połacie twardego śniegu i lodu są noże zwane w Polsce często harszlami - specjalne "raki" montowane do wiązań. Zakłada się je, kiedy foki tracą przyczepność na zbyt twardym, ale nie za stromym podłożu.
Plecak
Muszę też wspomnieć o tym, w czym nosimy wszystkie bardziej lub mniej potrzebne gadżety. To oczywiście plecak narciarski. Plecaki produkowane są w różnych wielkościach, ale doświadczenie pokazuje, że nie warto kupować większego niż 25 - 30 litrów. Wiele zależy oczywiście od upodobań i przyzwyczajenia. Różnią się głównie ilością pasków i patentami przypinania do nich nart. Przy wyborze radzę również zwracać uwagę na wagę wybieranego egzemplarza. W Polsce dostępne są modele takich firm jak: Arc’teryx, Dynastar, Dynafit, Pieps, Ortovox, Vaude, Rossignol, Salewa, Lowe Alpine, Mammut, Deuter, Osprey, Black Diamond i inne.
To co się nosi w plecaku zależeć powinno od planowanego przedsięwzięcia. Narciarski wór powinien być jak najlżejszy, inaczej nasza jazda może przypominać walkę o życie. Nikt nikogo nie zmusza do zabrania na narciarska przebieżkę: czołówki, okularów przeciwsłonecznych, gogli, mapy, kompasu, noży, czy (przy ambitniejszych trasach) uprzęży, raków, jednej lub nawet dwóch dziabek, itp. akcesoriów wspinaczkowych.
Pozostałe części ekwipunku
Aby stosunkowo bezpiecznie wędrować zimą na nartach należy posiadać nie tylko stosowną wiedzę i sprzęt pozwalający na przeprowadzanie szybkiego badania zagrożenia lawinowego na danym terenie. Służy do tego łopatka lawinowa. Zwolennicy różnego rodzaju gadżetów polecają takie „wynalazki” jak karta śniegowa (snow card), dzięki której możemy w pewien określony sposób ustalić stopień zagrożenia. Przydatna może być też sonda lawinowa, detektor lawinowy i plecak typu ABS ( ABS Aschauer, Snowpulse lub BCA Float), bez których nawiasem mówiąc w krajach "cywilizacji normalnej" (czyli tych, gdzie za usługi medyczno – ratownicze w górach się płaci) ubezpieczyciel nie zwróci ani grosza w razie wypadku. Ceny w/w zabawek na krajowym rynku są wysokie, aczkolwiek jak w przypadku zestawów lawinowych relatywnie tanieją. Wielu turystów i narciarzy nie stać na kupno drogiego sprzętu, jednak w grę wchodzi tutaj zdrowie, a nawet życie, a te jest bezcenne. Sondy i łopatki ułatwiają odkopanie osób zasypanych, ale są także pomocne przy prognozowaniu i ocenie zagrożenia lawinowego na danym stoku. Dzięki detektorom lawinowym i plecakom ABS odszukanie ludzi pod śniegiem staje się skuteczniejsze. Ratownicy TOPR używają ich od kilku lat. Przewodnicy wysokogórscy zrzeszeni w UIAGM każdego z zabieranych klientów na turę narciarską zaopatrują w detektor lawinowy, oczywiście sami również je posiadają. Inaczej nie ma mowy o wycieczce nawet przy I stopniu zagrożenia lawinowego. Przyrząd ten staje się powoli niezbędnym rekwizytem narciarza - turysty (zimowego piechura również). Plecak tupu ABS ze względu na swoją cenę jest w Polsce nadal nowością, choć w U.S.A., Kanadzie, krajach alpejskich i Skandynawii znany jest od dobrych kilku lat. W zależności od firmy (a tych jest kilka) mamy do wyboru wory o różnych pojemnościach. Największe nie przekraczają 50 litrów, najmniejsze to 10-tki. Sam patent ABS należy do niemieckiej firmy ABS Peter Aschauer GmbH. Taki plecak ma za zadanie utrzymywać narciarza na powierzchni, gdy ten jedzie z lawiną. Długoletnie badania (od końca lat 80 - tych XX wieku) wykazały bardzo dużą skuteczność plecaków ABS przy lawinach pyłowych, powstających ze świeżego śniegu. Tak dobrych wyników nie ma przy lawinach z ciężkiego, mokrego śniegu.
Identyczne zastosowanie mają dwa inne patenty. Jeden należy do szwajcarskiego Snowpulse, a drugie do amerykańskiego BCA. Obydwa patenty są bardzo podobne. Różnią się tym, że plecaki Snowpulse mają różne pojemności komory (worka na rzeczy) i te komory przypina się do części pleców z systemem napełniającym poduszkę powietrzną. Plecak BCA natomiast produkowany jest tylko w jednym rozmiarze 30l. W obu napełniana jest powietrzem jedna poduszka, ale w plecakach Snowpulse układa się niczym kołnierz ortopedyczny chroniąc głowę i szyjną część kręgosłupa. Natomiast w patencie BCA poduszka otwiera się w kształcie rogala zaraz za głową użytkownika.
Wszystkie te wory przy niewątpliwie dużych zaletach mają niestety wadę. Same w sobie są ciężkie.
Pewnego rodzaju alternatywą jest obecnie wynalazek amerykańskiej firmy Black Diamond pod nazwą AVALUNG. Urządzenie w formie specjalnej uprzęży z przewodem zakończonym ustnikiem. Ma ono zapobiec uduszeniu się osoby zasypanej w lawinie poprzez neutralizowanie wydychanego dwutlenku węgla. AVALUNG montowany jest również do dwóch modeli plecaków firmy Black Diamond. Koszt plecaka z tym urządzeniem w U.S.A. jest znacznie niższy niż jakiegokolwiek plecaka z systemem ABS.
► Sprzęt - informacje szczegółowe
Sprzęt ski-tour’owy dobiera się wedle potrzeb użytkownika. Najpierw wybiera się rodzaj uprawianej działalności, a następnie do niej dobiera się odpowiednie instrumenty. Właśnie według takiego klucza opisane są wszystkie "zabawki" z uwzględnieniem najlepszych modeli dostępnych w sklepach (niekoniecznie w Polsce).
Każda z form ski-alpinizmu, które wyżej wymieniłem wymaga zastosowania nieco innego rodzaju sprzętu. Nie łudźcie się! Wszystko co jest niby uniwersalne jest w istocie do niczego.
1) SKI - ALPINIZM WYCZYNOWY (ZAWODY)
Zawodnicy muszą mieć jak najlżejsze buty, wiązania i narty. Im mniej się nosi, tym lżej i szybciej się pomyka. Lekkość sprzętu pomaga w chodzeniu, ale przeszkadza w zjazdach.
BUTY
Lżejszy but jest miękki i nie trzyma mocno stopy, ani podudzia w stałej pozycji. Przełożenie skrętu, przekazywane poprzez stopy na narty spowalnia się. W tego typu butach jeździ się źle, ale za to chodzenie (jak na buty narciarskie) jest komfortowe, o ile wcześniej dopasuje się odpowiedni numer.
Najlepsi zawodnicy używają „kamaszy” takich firm jak: Pierre Gignoux, Dynafit, Scarpa, Garmont.
WIĄZANIA
Do tego typu aktywności potrzebne są jak najlżejsze wiązania. Europejski rynek w tym zakresie swego czasu opanowała firma Dynafit z wiązaniem TLT. Odkąd jednak Dynafit nie posiada wyłączności na swój patent pojawiło się kilku jego konkurentów takich jak: ATK Race, Merelli, Ski-Traab. Choć fantastycznie lekkie, nie są bez wad. Sprawiają wrażenie delikatnych i ponoć są rzeczywiście delikatniejsze od innych cięższych modeli. Składają się z dwóch części. Przednia posiada dwa bolce po bokach trzymające but, a tył ma cieńsze bolce ustawione równolegle do siebie i podłużnej osi narty. Wymaga to specjalnych wejść w butach produkowanych m.in. przez Dynafita, Scarpa, Garmont, Pierre Gignoux. Wszystkie modele butów w tej grupie, niezależnie od producenta, są do tych wiązań przystosowane. Małe dziurki po bokach przodu buta, a z tyłu wgłębienia za piętą, wzmocnione metalowymi osłonami zwiększają cenę czasem o paręset złotych. Problem występuje wówczas, gdy któryś z bolców wyłamie się, co ponoć czasem się zdarzało w starszych modelach. Ponadto dziurki w butach lubią się zapchać śniegiem i lodem. Początkujący mają kłopoty z ich zapinaniem nawet bez tego.
Modele tzw. sportowe nie posiadają obrotowych piętek (tyłów), za to wyposażone są w specjalne nakładki uniemożliwiające wpinanie butów w bolce piętek. Rozwiązanie wygodne dla zawodników startujących w zawodach, bardzo niewygodne dla turystów z powodu stałego podwyższenia pięty podczas podchodzenia niezależnie od nachylenia terenu.
NARTY
Bardzo lekkie o minimalnej talii (duża przeszkadza podczas biegu). Ich konstrukcja jest bardzo prosta i nie pomaga narciarzowi podczas zjazdu, ale nie o to w końcu chodzi. Ma zjechać szybko, a na podejściach liczy się każdy gram wagi.
Wśród producentów konkurencja jest duża. Dynastar, Ski – Traab, Merelli, Dynafit to wiodące marki. Merelli wśród nich ma najlżejsze obecnie „deski” (599g para nart!). W zawodach na świecie trzeba mieć spore umiejętności narciarskie przy pokonywaniu dość stromych i stromych zboczy i żlebów, w Polsce niekoniecznie.
KIJKI
Zawodnicy używają głównie kijków biegowych. Składane mogę się złożyć podczas "biegu". Współczesne robi się z różnych materiałów. Im bardziej zaawansowaną technologię zastosowano do ich produkcji, tym są droższe. Te z najwyższej półki mogą kosztować nawet kilkaset złotych . Przy wyborze należy zwrócić uwagę na wymienność talerzyków (lubią się psuć), nie we wszystkich modelach jest to możliwe. Popularne kije oferuje firma Exell (cała gama modeli). Nie są tanie, ale za to trwałe.
2) KLASYCZNY SKI – ALPINIZM
3) NARCIARSKA TURYSTYKA GÓRSKA I WYSOKOGÓRSKA:
Uprawiając takie rodzaje narciarstwa w sprzęcie szukamy złotego środka. Najczęściej czujemy dyskomfort albo podczas chodzenia, albo przy zjazdach. Niestety trzeba się zdecydować na w miarę sensowny kompromis.
BUTY
Pisałem wcześniej, że nawet najtwardszy but tour'owy jest miękkim gumiakiem w porównaniu do narciarskiego odpowiednika. Wybierając, więc nawet najcięższy model nie liczcie na wysoki komfort jazdy. Czytających mój tekst mogą zdziwić takie słowa. Przecież obecnie produkowane są ski-tour’owe buty o twardościach niby zadowalających (flex index 110), nie tylko w segmencie 3 – 4 – klamrowych cięższych butów, ale również w segmencie butów lekkich ( Dynafit, Garmont). To prawda, ale na prawdę wybredni przywyciągowi jeźdźcy do naprawdę szybkiej jazdy po przygotowanych stokach używają butów z tzw. flexem minimum 130. Dla nich buty z „flexem” 110 to kapcie. Oczywiście dużo jest kwestią przyzwyczajenia. Na tour'ach nie szaleje się tak jak na "supergigantkach", czy "zjazdówkach". Pamiętać należy również o tym, że więcej czasu podczas wycieczki spędzamy na chodzeniu niż na zjeżdżaniu.
Uwzględniając własne doświadczenia oraz opinię kilku fachowców mogę polecić produkty trzech firm godnych uwagi: Scarpa, Dynafit i Garmont. Osobiście wybieram buty lżejsze, które dość przyzwoicie trzymają nogę podczas zjazdu, te nieco cięższe od segmentu dla zawodników startujących w zawodach. To całkiem przyzwoity kompromis. Warto pamiętać o tym, że podczas wycieczki więcej czasu narciarz poświęca na podchodzenie, niż na zjazdy.
W przypadku ski – alpinizmu klasycznego przy wyborze butów należy dodatkowo uwzględnić poruszanie się w trudnym terenie w butach bez nart. Tak jak na lodospadach wysoka cholewka buta ski – tour’owego może pomagać narciarzowi podczas pokonywania odcinków nawet pionowego lodu, tak już na skale niekoniecznie. Tu bardziej miękki but będzie lepszy, ale żaden nie da takiego komfortu jak niższy but sznurowany.
Przy wyborze radzę uwzględnić to, czy dana para butów została wyprodukowana w macierzystej fabryce producenta, czy też poza granicami kraju pochodzenia firmy. Wbrew pozorom ma to znaczenie.
WIĄZANIA
Tutaj rynek oferuje pełną gamę wiązań od konstrukcji ramowej po wiązania typu TLT. Każde z nich ma zarówno zalety jak i wady. W tym miejscu skupimy się na jednych i drugich.
Konstrukcja ramowa
Zalety: Wpinanie do nich butów odbywa się dużo prościej niż przy wiązaniach typu TLT. Praktycznie identycznie jak w przypadku typowych wiązań narciarskich stosowanych w narciarstwie przywyciągowym, są tak samo bezpieczne. Przepinanie wiązania ze zjazdu do chodzenia nie wymaga całkowitego wypięcia buta z wiązania, a wszystkie manewry związane z odblokowaniem pięty, zablokowaniem jej, podnoszeniem podpórek podczas podchodzenia odbywają się bez schylania za pomocą kijka.
W zasadzie wszystkie tour'owe modele pasują do wszystkich wiązań tego typu. Wyjątkiem są nieprodukowane od kilku lat Dynafit Tourlite 4 Tech i TLT 4 Race, zbyt słabo trzymane przez wiązania Fritschii Diamir i Marker.
Wady: właściwie tylko jedna – waga. Same w sobie są dużo cięższe od większości wiązań typu TLT. Do tego podczas chodzenia narciarz podnosi nogę z butem i większą częścią wiązania.
Dominują tu trzy firmy:
Wciąż bardzo popularna w Polsce niemiecka Silvretta, obecnie lider w tej klasie, szwajcarski Fritschii Diamir oraz Marker, który kilka lat temu powrócił na rynek wiązań ski – tour’owych z kilkoma bardzo dobrymi modelami. Do tego grona dobija się jeszcze Hagan ze swoim modelem z tegorocznej zimy. O Silvretcie nie będę się rozpisywał, ponieważ od czasów wprowadzenia pancernego modelu 404 (jakieś 20 lat temu) firma nie może się pochwalić produktem godnym polecenia.
Fritschii Diamir skonstruował wiązania trwalsze i bezpieczniejsze od współczesnej Silvretty i z sezonu na sezon je doskonali. Od kilku lat produkuje trzy modele zmieniając nieco ich nazwy. Wszystkie oparte są na tej samej konstrukcji (przód i tył połączone grubą szyną, trzy bezpieczniki, możliwość jednoczesnego zamontowania ski – stopów i noży), dwa poziomy podwyższania pięty przy stromym podchodzeniu), różnią się trochę stylistyką, skalą wypięcia buta i wagą, a także wysokością ustawienia szyny nad nartą. Przez wielu uważane w tej grupie wiązań za najlepsze, ale …
Ale od kilku lat tym Diamirowi depcze po piętach Marker zmuszając Diamira do udoskonalania jego produktów. Jednym z dowodów na to jest najnowsza linia wiązań Fritschii Diamir bardzo mocno nawiązująca do produktów firmy Marker.
Zanim Marker wznowił produkcję wiązań ski – tour’owych na rynku pojawiła się oferta szwajcarskiej produkcji – NAXO. Jednak po kilku latach bezskutecznych starań przebicia się na europejskich rynkach jego właściciel, norweski Rottefel zamknął ostatecznie produkcję. Jego modele dość znacznie ustępują wiązaniom Fritschii Diamir i Marker. Firma współpracowała m.in. z grupą Rossignol (Rossignol, Dynastar) i Blizzardem, które do swoich modeli nart tour'owych polecały jej produkty, a swoich wiązań nie miały.
Wiązania typu TLT:
Zalety: Główną zaletą jest waga wiązań oraz fakt, że podczas podchodzenia na nartach narciarz podnosi wyłącznie but, a nie but z prawie całym wiązaniem.
Wady: zanim opiszę wady należy wspomnieć, że turystyczne wiązania TLT są dwojakiego rodzaju. W jednym przepięcie buta z jazdy do podchodzenia wymaga całkowitego wypięcia go z wiązania (dla niektórych to jedna z wad wiązań typu TLT), w drugim nie ma takiej potrzeby. Jednak ten drugi typ wiązania TLT jest dużo cięższy od pierwszego, a wiązania ważą niewiele mniej od najlżejszych wiązań skrzynkowych. Ten typ wiązania TLT produkuje firma G3.
Reszta wad jest wspólna. Wiązania TLT wymagają specjalnych insertów w butach, o których już była mowa wyżej. Blokada przodów wiązań przed wypinaniem z nich butów wymaga schylania się. Stosowanie ski – stopów utrudnia wypinanie butów z tyłów wiązań.
Patrząc na ilość zalet i wad można by stwierdzić, że zdecydowanie lepsze będą wiązania skrzynkowe. Osobiście jednak wybieram wiązania typu TLT ze względu na wagę. Co do funkcjonalności można się szybko przyzwyczaić by je sprawnie obsługiwać.
Wśród producentów posiadających w swojej ofercie turystyczne wiązania TLT poza wspomnianą już firmą G3 wymienić należy firmy: Dynafit oraz ATK Race. Pierwszy ma kilka modeli dla narciarskich turystów, a drugi właściwie jeden, za to najlżejszy spośród wszystkich turystycznych wiązań TLT (170g jedno!).
NARTY
Do turystyki można używać freeride'owych lub tour'owych deseczek, najlepiej z rdzeniem drewnianym (oznaczenie na narcie: "woodcore"). Dla przedkładających zjazdy nad chodzenie lepsze będą freeride'owe, w przeciwnym przypadku tour'y. Różnica w wadze jest odczuwalna.
Do klasycznego ski – alpinizmu zdecydowanie lepsze będą narty tour’owe. Podczas wspinania lub pokonywania dłuższych odcinków trudniejszego terenu z nartami przypiętymi do plecaka lepsze będą krótkie narty. Wybierając jednak krótkie narty warto zdawać sobie sprawę, że późniejszy zjazd na nich może być mniej wygodny. Znowu trzeba zdecydować się na jakiś kompromis.
Bardzo dobre wśród obu typów są: Dynastar, Ski – Traab, Movement, Dynafit.
KIJKI
Jedni używają biegowych, a inni składanych (opis był wyżej). Ze składanych warto zwrócić uwagę na sprzęt takich firm jak:
KOMPERDELL: niektóre mają system zewnętrznej blokady segmentów, reklamowane przez wybitnego ski – alpinistę Hansa Kamerlandera, godne polecenia
DYNASTAR-KERMA: kilka ciekawych bardzo dobrych modeli
LEKI: duży wybór modeli, wszystkie dosyć drogie
FOKI
Mogą być każde, ale najwygodniejsze są z zaczepami z tyłu i z przodu narty. Dla turysty nie ma bardzo widocznej różnicy przy chodzeniu między mohair'owymi, a nylonowymi. Te pierwsze zużywają się nieco szybciej. Do wyboru kupujący mają zarówno foki proste o szerokości 65 lub 68mm, a także proste w różnych szerokościach do przycięcia pod konkretne narty. Przycięte, czyli te taliowane lepiej trzymają podczas chodzenia ze względu na większą powierzchnię trzymania, ale są droższe.
Czołowi producenci fok klejowych to: POMOCA, COLTEX, MONTANA, BLACK DIAMOND.
Foki bezklejowe produkowane są wyłącznie przez jedną firmę MP Sport (Gecko).
3) ZJAZDY TRUDNYMI I BARDZO TRUDNYMI TRASAMI - modna od kilku lat nazwa NARCIARSTWO EKSTREMALNE, czyli SKI- EXTREME:
Zasady doboru sprzętu w zasadzie takie, jak przy punkcie 2) i 3) z większym ukierunkowaniem na modele nart typu freeride oraz wiązań typu skrzynkowego. Im twardszy, wyższy but tym lepszy. Ciężarem lepiej się nie sugerować „w ciemno”, gdyż obecnie producenci używają specjalnych, lekkich i twardych tworzyw sztucznych przy konstrukcji skorup.
Wojtek Jończyk
Instruktor Narciarstwa Wysokogórskiego i Zjazdowego
Przewodnik Tatrzański
www.roztoka.net