Triglav
Triglav 2864m n.p.m. Słowenia, Alpy Julijskie
Konrad Dyrcz i Anna Golczyk
13.07.2024 r Weszliśmy na Triglav znajdujący się w Alpach Julijskich jest to ich największym szczyt, a co za tym idzie jest to też najwyższy szczyt Słowenii.
Wycieczkę rozpoczęliśmy w dolinie Vrata przy domie Aljazeva. Plan zakładał, że w górę wspinamy się trasą Tominskovą ( Tominskova Pot), a schodzimy drogą przez próg ( Pot cez Prag). Są to drogi na których zastosowano sztuczne ułatwienia w postaci stalowych lin i prętów , tzw via feraty, w związku z tym zabraliśmy ze sobą uprzęże i lonże do via ferat.
Od domu Aljazeva idziemy jakieś pięćset metrów i obok charakterystyczngo pomnika w kształcie haka z karabinkiem osadzonego w głazie odbijamy w lewo na Tominskova Pot.
Szlak w pierwszej fazie wiedzie ścieżką przez las, podejście jest strome, z czasem na ścieżcce pojawiają się drewniane schodki i czarne salamandry. Jeszcze w lesie pojawiają się pierwsze skały, z ułatwieniami w postaci prętów. Po wyjściu z lasu pojawi się pierwsza stalowa lina, ale jeszcze się nie ubieramy w uprzęże, bo wyczytaliśmy że to krutki odcinek i po niej jeszcze jest dużo marszu do właściwej ferraty, do której docieramy po ponad dwóch godzinach.
Ferata ma trudności A/B jest to trasa wiodąca po skalnych ścieżkach w których co jakiś czas wrzucono stalową linę mającą ułatwić przejście, jednak odnieśliśmy wrażenie, że te zabezpieczenia nie zawsze są potrzebne w tych miejscach w których są zamontowane i brakuje ich w miejscach w których według nas mogły by być dołożone. Więc na początku z zasady dopinaliśmy się lonżami, ale jak zobaczyliśmy jaki ma charakter ta droga, to lonży używaliśmy w miejscach gdzie ryzyko było znaczne.
Ferata wyprowadza nas w piarżysty żleb gdzie łączy się z naszą drogą zejściową, z Tmtąd do szczytu mamy jakieś 2h30m a do Triglavskiego domy na Kredaricy 1h30min.
Piargiem podchodzimy jakieś 100m w górę żeby wyjść w bardziej przyjemny i płaski teren polodowcowy, idziemy nim po ciekawie rzeźbionej skale z dobrym tarciem, pokonując kolejno napotykane prożki, orientację ułatwiają oznaczenia w kształcie biało czerwonych kropek i czerwonych kresek. W drodze do Triglavskigo domu napotykamy jeszcze jeden fragment z żelaznym ułatwieniami, ale tutaj już nie ubieramy uprzęży, które po feracie został wrzucone do plecaków.
W Triglavskim domu robimy przerwę na posiłek. A z tamtąd na szczyt mamy jakąś godzinę. Od schroniska widzimy ludzi na ścianie i widok ten robi wrażenie, trochę napawa niepokojem. Podchodząc do ściany niepokój mija, widać że teren puszcza, ten fragment też jest zabezpieczony stalowymi linami, które znikają w miejscach łatwych, tutaj tam gdzie powinny być liny to były. Pod ścianą zakładamy uprząż i pniemy się do góry. W związku z ruchem na szlaku do szczyt osiągamy po ponad godzinie. Niestety widoki nie dopisały tego dnia na Triglavie, w myśl zasady, że szczyty o nazwach męsko brzmiących za pierwszym razem jak Ania na nie wchodzi nie pokazują widoków i zazwyczaj są w chmurze. Kryvań był wyjątkiem :)
Na szczycie krótkie posiedzenie przy arbuzie, szybkie foty przy schronie jak już kolejka do zdjęć się rozrzedziła i ruszyła na dół, a po chwili my za nimi. Schodziliśmy w sznureczku ludzi bez pośpiechu, wiatr czasami nas smagała, od czasu do czasu odsłaniając widoki i zachęcając do kolejnego wejścia w przyszłości.
Do schroniska schodziliśmy też trochę ponad godzinę.
W schronisku przerwa i posiłek, jak już wychodziliśmy to zauważyliśmy prasę która z monety robi pamiątkowy znaczek za 1euro i 5centów, 5 centów przerabia na medalik. Zrobiliśmy sobie takie dwa na pamiątkę. A co tam stać nas:)
Schodzimy tą samą drogą do piarżystego żlebu, tam łączy się Tominskova Pot z Pot cez Prag, schodzimy tą drugą. To też jest via ferata A/B jednak stalowa lina występuje tutaj tylko w jednym miejscu. Większość drogi to piarżysta ścieżka biegnąca zakosami co jakiś czas przerywana progiem skalnym, na którym wbite są pręty które dominują jako ułatwienie, lina tak jak pisałem wcześniej jest w jednym miejscu, jednak nie dopinamy się do niej.
Po dojsciu do dna doliny musimy jeszcze przekroczyć potok a potem już łagodnie opadającą ścieżką do domu Aljazeva zostaje nam jakieś pół godziny.
Cała trasa zajęła nam około 13godzin, wyruszyliśmy około czwartej rano a skończyliśmy około siedemnastej. Na trasę poza sprzętem do asekuracji wzięliśmy dużo wody i płynów, około 4litrów na głowę, ja wypiłem 3litry, oprócz potoku w dolinie nie widzieliśmy żadnego ujęcia wody a w schronisku woda kosztuje 14euro, herbata 2,5euro.